Forum taf taf Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Słowa do Bajki o Królewnie Pizdolonej

 
Odpowiedz do tematu    Forum taf taf Strona Główna » Nasza Twórczość Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Słowa do Bajki o Królewnie Pizdolonej
Autor Wiadomość
KiKi
Administrator



Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Talking Island

Post Słowa do Bajki o Królewnie Pizdolonej
Mrok wieczorny babcia siwa,
Przy kominku głową kiwa.
Nos jak haczyk okulary,
Coś pierdoli babsztyl stary .
Snuje bajdy niestworzone,
O Królewnie Pizdolonej,
O trzech braciach -jak niewielu
O matuli ich z burdelu .
Opowiada stare dzieje
A na dworze wicher wieje.
Siądźcie społem panny, smyki,
Młododojebce , stare pryki
I nadstawcie dobrze uszy,
Choć na polu śnieżek prószy.
W domu ciepło i wygodnie,
Zostaw pan w spokoju spodnie,
Bo się wnet zawoła mamy,
I uwaga – zaczynamy.
Za lasami za górami,
Za morzami za rzekami.
Żył przed bardzo wielu laty,
Król potężny i bogaty.
Dobrotliwy, szczodrobliwy,
lecz niezmiernie rozżalony,
z racji córki Pizdolony ,
Która chociaż dobra miła,
Niepomiernie się kurwiła .
A dawała bez wyboru
I rycerzom, panom dworu
I kucharzom i stolarzom
Czasem nawet i malarzom.
W każdej chwili w każdym czasie
Wciąż myślała o kutasie
Próżno mówił jej król stary,
Że we wszystkim trzeba miary
Nie wypada, bowiem pannie
Tak się, dupczyć nieustannie
Na nic się to wszystko zdało
Bo królewnie wciąż za mało
Wszyscy byli wyjebani
Nawet księża, kapelani,
Raz ją tak swędziała dupa ,
Że zgwałciła i biskupa
A, że ten ją zerżnął marnie
Poszła dawać pod latarnię.
Aż z burdelów wszystkich w mieście,
Do samego króla wreszcie
Od kurewskiej całej nacji
Przyszły kurwy w delegacji.
Ta najbardziej rozjebana
Padłszy przed nim na kolana,
Z trudem wielkim tłumiąc łkanie rzecze:
„Królu nasz i panie,
Ty panując od lat wielu
Byłeś ojcem dla burdelu .
Upadają obyczaje-
Twoja córka dupy daje
Na ulicy bez pieniędzy,
Przez co wpycha nas do nędzy.
Nikt nas dziś już nie pierdoli ,
Bo darmochę każdy woli”.
Król na łzy kurewskie czuły,
Kazał dać ze swej szkatuły
Każdej kurwie po dukacie.
Poczym zamknął się w komnacie.
I tam siedział przez dzień cały,
Aż mu jaja posiwiały.
Król, choć płakał ze zmartwienia –
Zamknął córkę do więzienia.
By się więcej nie puszczała.
Tam codziennie dostawała,
Prócz świetnego utrzymania
Tysiąc świec do brandzlowania
Wazeliny beczkę całą
Lecz jej tego było mało.
Ciągle płacze ciągle kwiczy
„To za mało dla mej piczy”.
W nocy zaś przywołał swego
Astrologa nadwornego.
By ten patrząc w gwiezdne szlaki,
Znalazł wreszcie sposób jaki
By królewnę nożna było,
Dobrowolnie czy też siłą
Wrócić znów do cnoty granic,
Lub, gdy to się nie zda na nic.
Niech przynajmniej w swojej sferze,
Obłapników sobie bierze.
Więc astrolog wziąwszy lupę,
Zajrzał raz królewnie w dupę .
Wielkim cyrklem pizdę zmierzył ,
Poczym zamknął się na wieży.
Tak był w pracy pogrążony
Taki przy tym roztargniony,
Że szukając gwiazd na niebie
W roztargnieniu srał pod siebie.
Kręcił,wiercił teleskopem
Wreszcie wrócił z horoskopem
I rzekł „Smutną wieść niestety
Objawiły mi planety,
Że królewny nic nie wstrzyma,
Na jej szał lekarstwa nie ma.
Chyba, że się znajdzie, jaki,
Tęgi, jebak nad jebaki,
Który tak ją zerżnie pięknie ,
Że królewnie pizda pęknie.
Na kawały się rozwali
Żywym ogniem się zapali.
Wówczas będzie Pizdolona
Z czaru swego wyzwolona,
I stanie się znów prawiczką
Z malusieńką ciasną piczką .
Wszystkim było ogłoszone,
Że kto zbawi Pizdolonę,
Ten otrzyma za podziękę:
Pół królestwa i jej rękę.
Więc zjeżdżają się jebacze,
Czarodzieje, zaklinacze,
Rycerze i królewicze,
By królewnie zerżnąć picze.
Każdy sił swoich próbuje,
I choć tęgie mieli chuje,
Na nic się to wszystko zdało
Bo jej ciągle było mało.
A tymczasem heroldowie
W całym kraju, w piśmie, w mowie,
Wieści dziwne rozgłaszali
Coraz dalej dalej, dalej.
Aż dotarły hen daleko
Gdzie za siódmą górą, rzeką
Stała sobie mała,
Chatka. W niej mieszkała stara matka,
Ze synami swymi trzema,
Którym równych w świecie nie ma.
Każdy dzielny tęgi zwinny
Ale każdy z nich był inny.
I w tym nie ma nic dziwnego–
Każdy z ojca był innego.
Bo w młodości swojej czasie
Matka strasznie puszczała się.
Syn najstarszy miał zbój długi
I gruby na kształt maczugi.
A po bokach jego były
Jak postronki grube żyły.
Jakieś węzły jakieś guzy,
Jaja miał jak dwa arbuzy.
A że cięgle mu bez mała
Ta ogromna pyta stała:
Chujogromem go nazwano.
Pizdoliza nosił miano syn następny–
Bo lizanie
Stawiał wyżej nad jebanie.
I nie było mistrza w świecie,
By prześcignąć go w minecie.
Cieszą matkę takie dzieci,
Lecz niestety smuci trzeci,
Który rodu był zakałą
Bo miał kuśkę całkiem małą,
Cienką krótką na kształt glizdy
I nie palił się do pizdy.
Dobrze, że z matczynej woli,
Raz na miesiąc popierdoli .
A że mało tak obłapia,
Bracia mieli go za gapia.
No i matka z czasem
Nazywała go głuptasem.
Tak im słodko życie idzie
Ani w zbytku
Ani w bidzie.
Starsze, bowiem dwa chłopaki
Zarabiały w sposób taki,
Że cnotliwe panie
Brały ich na utrzymanie,
A i matka, chociaż stara,
Dała dupy za talara
Na stojaka gdzieś w klozecie
Lecz najmłodszy głupek przecie
Choć podobał się niewiastom,
Dawał dupy pederastom.
I ku matki wielkiej złości,
Nie brał nic od swoich gości.
Aż dotarła i w ich strony,
Wieść o losie Pizdolony.
Na pieniądze wnet łakoma
Woła matka Chujogroma
I tak rzecze „Ty mój synu
Idź dokonaj tego czynu”.
Olbrzym wnet posłuchał matki
Zaraz włożył czyste gatki.
Wyjął chuja i bez zwłoki
Raźno ruszył w świat szeroki.
A gdy przybył do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy
Gdzie się świecą rozkraczona
Brandzlowała Pizdolona.
Pyta dawno mu stanęła
Więc się ostro wziął do dzieła.
I za pierwszym stosem leci
Błyskawicznie drugi,trzeci,
Czwarty, piąty aż nareszcie
Wyrżnął stosów tysiąc dwieście
I utracił siłę całą
A królewnie wciąż za mało.
Tak był przy tym osłabiony,
Że zleźdź nie mógł z Pizdolony
I musiały dworskie ciury
Zciągnąć go za dupę z dziury
I zanieśli omdlałego
Do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy
„To za mało dla jej piczy”.
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko kutas staje.
Baśń się baje czas ucieka
Chujogroma matka czeka,
I już martwić się zaczyna,
Coś nie widać skurwysyna .
Aż ją doszły straszne wieści,
Powstrzymując łzy boleści,
Pizdoliza matka wzywa
I w te słowa się odzywa
„Bratu,rzecz to niedowiary
Nie udały się zamiary
Kutas zmarniał niestety
Idź, więc ty spróbuj minety”.
I Pizdoliz wnet bez zwłoki
Ruszył prędko w świat szeroki
W końcu zaszedł do stolicy
Tam się udał do ciemnicy
Gdzie się świecą rozkraczona
Brandzlowała Pizdolona.
Zaraz ją za dupę łapie
I minetę tęgo chlapie .
Język jego na kształt węża:
To się spręża,to rozpręża
To się wije jak sprężyna.
W pizdę wwiercać się zaczyna
Kręci na kształt kołowrotka,
To od zewnątrz to od środka.
Doba wciąż za dobą mija,
On jęzorem wciąż wywija.
Aż utracił siłę całą,
A królewnie wciąż za mało
Tak był przy tym osłabiony,
Że zleźdź nie mógł z Pizdolony
I jego dworskie ciury,
Zciągnęły go za dupę z dziury
I wyniosły omdlałego
Do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy
„To za mało dla jej piczy”
Prędko,prędko baśń się baje,
Nie tak prędko kutas staje .
Baśń się baje czas ucieka,
Pizdoliza matka czeka.
I już martwić się zaczyna,
Bo nie widać skurwysyna
Ze złości zaciska zęby,
Że dwóch synów niby dęby
Losy wzięły jej zdradziecko.
Jedno mi zostało dziecko
I do tego całkiem głupie”.
Głuptak miał to wszystko w dupie,
Raz w niedziele po jedzeniu,
Chciał pochrapać sobie w cieniu,
Coś mu jednak spać nie daje,
Coś go ciągle gryzie w jaje.
Patrzy a tu mała menda .
Co po jajach mu się szwenda .
Głuptak już rozpinał gacie ,
By ją otruć w sublimacie
Gdy wtem menda nieszczęśliwa ,
Ludzkim głosem się odzywa
,”Czemu pragniesz mojej zguby,
Nie zabijaj chłopcze luby.
Menda też stworzenie boże,
Że inaczej żyć nie może
I, że czasem w jajo utnie,
Nie gubże jej tak okrutnie.”
Głuptak myśli -cóż to złego
Przecie nie zje mnie całego.
„Niepotrzebna mi twa zguba,
Idź więc z Bogiem mendo luba.”
A tu nagle menda znika
I zmienia się w czarownika,
Czarownika czarodzieja
I do swego dobrodzieja
Co się w strachu z miejsca zrywa
W takie słowa się odzywa
,”Że litości miałeś względy
Dla bezbronnej słabej mendy
I żeś jej darował życie,
Wynagrodzę cię sowicie.
Dam ja ci wskazówki pewne,
Jak spierdolić masz królewnę-
Sił twych mało tu potrzeba,
Dam „kondoma samojeba”.
Który ma tę dziwną siłę,
Że gdy włożysz na swą żyłę
I rozkażesz –on za ciebie
Sztos za sztosem ciągle jebie
Czarodziejską mocą cudną,
Ale zdobyć go jest trudno.
Dupa strzeże go zaklęta,
Na przechodniów wciąż wypięta.
Z której mocą złego ducha,
Ustawicznie ogień bucha
I czy z bliska czy z daleka –
Żarem swoim wszystko spieka
I w tym mocnym wielkim żarze,
Dupa się całować każe.
Lecz gdy powiesz do niej słowa
„Niech się ogień w dupie schowa ,
Sama się pocałuj właśnie”.
Wtedy ogień w dupie zgaśnie
I powoli z dobrej woli
Kondom zabrać ci pozwoli.
Za twą dobroć, ja ci mogę
Do tej dupy wskazać drogę.
Weź ten kłębek z sobą razem,
On ci będzie drogowskazem.
Rzuć na ziemię i idź wszędzie
Gdzie się kłębek toczyć będzie.
Lecz pamiętaj zawsze święcie–
Czarodziejskie to zaklęcie.
Tu czarownik niczym mara
Zniknął, rozwiał się jak para.
Głuptak wstaje ucieszony,
Bierze kłębek rozbawiony
I nie mówiąc nic nikomu,
Po kryjomu znika z domu.
Prędko,prędko baśń się baje,
Nie tak prędko kutas staje.
Głuptak idzie, nie ustaje
Coraz nowe mija kraje.
Gdy stu granic minął słupy,
Zaszedł wreszcie aż do dupy ,
Z której ogień wieczny tryska
A podszedłszy do niej z bliska
Rozżarzonej nad pojęcie,
Czarodziejskie swe zaklęcie
Głuptak z całej siły wrzaśnie
„Sama się pocałuj właśnie.”
Wtedy dupa zawstydzona,
Wpuściła go do kondoma.
Więc z kondomem ucieszony,
Pędzi wnet do Pizdolony
A gdy przybył do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy,
Gdzie się świecą rozkraczona
Brandzlowała Pizdolona.
Wkłada kondom niecierpliwy
A tu patrzcie: czary, dziwy-
zbój co zawsze był jak z ciasta
Na sto zbójów się rozrasta.
Każdy gruby jak tabela,
Każdy picze jej rozdziera,
Każdy twardy jak ze stali,
Każdy długi na sto cali.
Wszystkie chuje z całej siły,
Na królewnę uderzyły.
Każdy jej się w pizdę wwierca,
Każdy końcem sięga serca,
Każdy jej się w piczy grzebie,
Każdy jebie, jebie, jebie
Aż królewna Pizdolona
Rozjebana, zpierdolona.
Od jebania ledwie żywa,
Krzyczy; „Cipa się rozrywa.”
Takie przy tym darcie było,
Że się w dupie zapaliło.
By ugasić pożar ciała
Straż zamkowa przyjechała.
Z toporami z bosakami,
Z sikawkami i kubłami.
Słowem z całym inwentarzem
Używanym przy pożarze.
I po długiej, ciężkiej pracy–
Ugasili ją strażacy.
Tak została Pizdolona,
Z czaru swego wybawiona.
I znów stała się prawiczką
Z malusieńką ciasną piczką.
Głuptas dostał zaś w podzięce,
Pół królestwa i jej ręce.
Król był taki ucieszony
Ze zbawienia Pizdolony,
Że pomimo swej starości-
Kapucyna ciął z radości,
Bez ustanku, tydzień cały,
Aż mu jaja odsiwiały.
I mimo,że już nie był młody
Potem zaraz sprawił gody
Głuptakowi z Pizdoloną.
Mnie na gody zaproszono,
Więc jak mówię:
„Też tam byłem
Jadłem, piłem, pierdoliłem.
Bawiłem się z nimi społem,
Aż zasnąłem gdzieś pod stołem”.
Oto co sprawiła menda.
Na tym kończy się legenda


Post został pochwalony 0 razy
Nie 2:02, 05 Lut 2006 Zobacz profil autora
Stachu
GPU



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Leżajsk

Post
Troche to bez sensu i wredne bleeee Twisted Evil Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Nie 10:09, 05 Lut 2006 Zobacz profil autora
Color
staly bywalec



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/6
Skąd: wyspa z Losta

Post
Spoko kiki nom troske wredne.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 18:20, 06 Lut 2006 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum taf taf Strona Główna » Nasza Twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin